Drodzy
czytelnicy,
przynajmniej
dwa znane powiedzenia doradzają mi, że niniejszego wstępu pisać
nie powinnam – pierwsze 'tylko winny się tłumaczy', drugie
'milczenie jest cnotą'. Jednak ja, zbuntowana i niepokorna, z
podniesionym czołem i chorągwią w dłoni, wbrew sugestiom by
zachować milczenie, postanawiam, że jednak się wytłumaczę.
Bolesnym
jest dla mnie, że posty na niniejszym blogu pojawiają się raczej
rzadko. Nie jest to jednak wynikiem mojego bumelanctwa, nie zwalę
także winy na obowiązki, które przekornie nie chcą mieć nic
wspólnego z moim egzotycznym zainteresowaniem. Istotne jest to, że
proces podejmowania decyzji 'który kościół wybrać' jest
niezwykle skomplikowany i długotrwały. Nim wybiorę ten
najwłaściwszy, 5 poprzednich kościołów także uważałam za
najwłaściwsze. Maszyna losująca wylosowała miasto Białystok, i
sprawę utrudnił fakt, że Białystok jest obfity w ciekawe
kościoły.
Wybrałam
kościół św. Kazimierza, i stał się on jednym z moich
ulubionych. Na sakralnej liście przebojów stawiam go na równi z
kościołem św. Ducha w Tychach, albo może i wyżej. Jego
nowoczesny wygląd, kłaniający się rozwiązaniom architektonicznym
w epok poprzednich, idzie w parze z głębokim przesłaniem. Jest to
historyzujący nurt postmodernizmu, w którym frywolność przeplata
się z rygorem. Świątynia, w której wiek XXI uścisnął dłoń
wiekowi XV.
Zorientowani jesteśmy już w przestrzeni, zorientujmy się jeszcze w czasie. Zgodę na budowę kościoła, oczywiście po wielu trudnościach, uzyskano w roku 1981, prace ruszyły dwa lata później (dla ciekawskich i wnikliwych, parafia św. Króla Kazimierza powstała w 1977)
Zacznijmy
od białego dachu, najciekawszego elementu całej budowli, który
spoczywa na jej korpusie jak plastyczny lukier na torcie.
Właściwością która czyni go najbardziej podobnym do tej słodkiej
ozdoby jest jego "płynność" - połacie spływają na
ściany boczne bryły kończąc się nieco poza ich licem. W
połaciach znajdują się ponadto niewielkie, owalne otwory okienne.
Zdumiewa mnie, jak łatwo dałam się oszukać - dach wcale nie jest
metaforą boskiej słodyczy. Na stronie archidiecezji białostockiej
czytam podpowiedź, że dach ma kształt łodzi, i stwierdzam że ma
to sens.
Oprócz
dachu, drugim elementem który najbardziej przykuwa moją uwagę,
jest wieża. W wiekach znacznie wcześniejszych, dla kościołów
fundacji możnowładczych jest to rozwiązanie dość typowe.
Kościoły te posiadały jedną lub dwie wieże, na planach rotundy,
czworoboku lub ośmioboku. Najbardziej oczywistą funkcją wież
była obronność. Nieco mniej oczywistą, choć równie istotną
było ukazanie swojego majestatu, symbolicznie zrównanie się z
książętami.
W
Białymstoku widzę wieżę równie dostojna, z czerwonej cegły
klinkierowej, wzniesionej na planie koła. Jednak na szczycie wieży
nie znajdę niewielkich otworów okiennych przeznaczonych walecznym
łucznikom. Na mniej więcej jednej trzeciej wysokości wieży
znajduje się oszklona latarnia, mając "przypominać obecność
patrona - św. Kazimierza Królewicza". Tym co jednak zdumiewa
mnie najbardziej, jest występowanie czegoś na kształt otworów
maculcowych w ścianach wieży (maculce to pozostałości po belkach
rusztowania)
Fasada
budynku nie stanowi jednolitej płaszczyzny - jej dolna partia,
wykonana raczej z tego samego materiału co wieża, wsunięta została
do wewnątrz bryły. Partia górna zaś jest gładka, biała i
wyraźnie wyeksponowana. W jej dolnym, lewym rogu widnieje data
uzyskania zgody na budowę kościoła, w górnym prawnym - wykonany z
drutu wizerunek NMP. Na samym szczycie, znajduje się otwór
okienny synchronizowany z kształtem dachu, wewnątrz którego
znajduje się witraż z wizerunkiem patrona kościoła. Byłam bardzo
sceptycznie nastawiona co do sensu tej białej ściany zaczynającej
się od połowy budynku, dopóki nie zostałam uświadomiona, jakie
jest jej przesłanie - fasada swą kolorystyką nawiązuje do barw
narodowych. Estetyczność tego rozwiązania, moim zdaniem, jest
bardzo wątpliwa, ale doceniam fakt nie jest ono zwykłą fanaberią.
Ta biała ściana ma swój bardzo konkretny cel i w pełni go
realizuje.
Ściany
boczne także pokryte zostały cegłą klinkierową. Otwory okienne w
których znajdują się witraże, mają kształt jakiego dotąd nie
spotkałam - podłużne, zakończone półkolem na dole, ścięte na
górze. Budynek znajduje się na pewnym wzniesieniu i otoczony jest
arkadową galerią o mocno spłaszczonych łukach. Powyżej łuku
arkady znajduje się quasi-fryz imitujący krenelaż muru obronnego.
Nie
mogę oprzeć się wrażeniu, że swoją architekturą kompleks
wyraźnie nawiązuje do średniowiecznych zamków - wskazują na to
wieża, otoczenie obiektu arkadową galerią, która wraz z fryzem w
kształcie krenelażu przypomina mur obronny. Na pewno nie bez
znaczenia pozostają patriotyczne barwy, którymi przyozdobiony
został kościół i przede wszystkim sam patron - św. Kazimierz
Jagiellończyk, polski królewicz, secundogentis Regis Poloniae.
Wasz
Antyprzewodnik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz