niedziela, 5 czerwca 2016

Kościół św. Ducha (Niedoścignionego) gotowy do chrystianizacji kosmosu



Budowę kościoła rozpoczęto w 1976 roku, autorem projektu był "polski Gaudi", Stanisław Niemczyk.

Przystępując do opisu architektonicznego każdej bryły, już w pierwszym zdaniu wypadałoby podać, z jakim stylem mamy do czynienia? Pewni anonimowi internauci zasugerowali, że jest to modernizm, wobec czego jednak tupię nogą i wyrażam sprzeciw. Styl "brzydki" nie brzmi profesjonalnie, dlatego ad hoc posłużyłam się terminem (zaproponowanym przez serdecznego mi maledicentiorystę) "styl metaeklektyczny"

Wydaje mi się, że kościół św. Ducha w Tychach swoimi śmiałymi rozwiązaniami architektonicznymi zdecydowanie wyprzedza czasy, w których żyjemy. "Futuryzm!" wykrzykuje coś w mojej głowie, i faktycznie, ma to jakiś sens skoro kościół niezaprzeczalnie przypomina statek kosmiczny. Aerodynamiczny dach, wykonany prawdopodobnie z blachy cynkowo-tytanowej (skądinąd nie wymaga ona żadnych zabiegów konserwatorskich ani pielęgnacyjnych) całkowicie zdominował bryłę kościoła. Nie istnieje, a przynajmniej nie widać nic oprócz niego, a więc na opisie dachu można by zakończyć. Na jego szczycie, niczym anteny dumnie prezentują się cztery, dwunastometrowe krzyże. Spady bardzo płynnie, niezauważalnie wręcz przechodzą w "soboty", ponadto na frontowym spadzie znajduje się coś na kształt wlotu powietrza.



Tymczasem lokalnym parafianom kościół na pierwszym miejscu skojarzył się z namiotem. Porównanie bardzo trafne, w istocie kościół w Tychach jest przykładem "architektury namiotowej". Za inspirację Architektowi posłużył biblijny "namiot spotkania" - Mojżesz organizując życie na pustyni, kazał zbudować poza obozem namiot. Kiedy chciał się pomodlić, wchodził do namiotu gdzie rozmawiał z Bogiem twarzą w twarz jak z przyjacielem. Bez krzty ironii o kościele napisała Ewa Jasieńska: "można tu się doszukiwać dalszych analogii zważywszy, że Tychy uważane są dość obiegowo za miasto - pustynię kulturalną, miasto bez twarzy"
Z kolei halowy charakter wnętrza świątyni przedstawiła w sposób następujący: "Ccntralność wnętrza, pozbawionego tradycyjnego podziału na trzy nawy i przedsionek, sprawia, że uczestniczący w nabożeństwach wierni mogą poczuć się jako zjednoczony Kościół, w którym każdy z parafian jest jednakowo istotny"
Strop dachu wyłożony został tradycyjną, polską boazerią. Okazało się to tłem wyjątkowo godnym dla polichromii Jerzego Nowosielskiego. Wspomniana  Jasieńska wskazywała na jej "niezaprzeczalną wieź ze sztuką typu bizantyjskiego" (!!!!!). Kluczową postacią dla całego przedstawienia jest modląca się Matka Boża, nad której głową w niebieskim nimbie unosi się Duch Święty.



W pierwszym zdaniu wyeksponowałam górnolotne porównanie, jakim obdarzony został Stanisław Niemczyk. Osobiście uważam, że bliżej jest mu raczej do Magdy Gessler niż do Antoniego Gaudiego. Podobnie jak znana, lubiana przez wszystkich restauratorka, dokonał istnych rewolucji, z tą tylko różnicą, że na polu kościelnym...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz